W piątek, 1 października nasza wspaniała polonistka, Pani Elżbieta Matuszewska, zabrała nas do muzeum narodowego w Warszawie na lekcję muzealną. W wycieczce brała udział jedynie nasza klasa, 3AB.
Do świątyni sztuki dostaliśmy się środkami transportu publicznego: metrem oraz tramwajem. Wyjście ze szkoły nastąpiło równo o godzinie 11:00.
Jeszcze przed wejściem, przy rondzie de Gaulle’a Pani Ela jako, że niemal wszyscy jesteśmy warszawiakami w naszej społeczności klasowej (prócz jednego kolegi z Krakowa), wtajemniczyła nas co kryje się pod nazwami ulic stolicy i jaka jest ich historia. Jak powstały Łazienki Królewskie i skąd ich nazwa. Czy kto ufundował most Poniatowskiego… uważam, że jako mieszkańcy stolicy powinniśmy znać historię swojego miasta.
Na miejscu po zrzuceniu wierzchnich okryć oraz pozostawieniu wszelkiego rodzaju toreb i plecaków w szatni dostaliśmy od pani przewodnik karty pracy do wypełnienia. Znacznie ułatwiły one zrozumienie przedstawionych dzieł. W galerii sztuki starożytnej jako pierwsze dzieło, obejrzeliśmy mumię kobiety z sarkofagu Hor-dżehuti z przełomu 2 poł. I w. p.n.e., a 1 poł. I w. n.e. Cała wystawa była naprawdę imponująca, szczególnie to w jak dobrym stanie zachowały się eksponaty. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji, chociażby – by bandaż dobrze się trzymał, był klejony żywicą. Do zawinięcia człowieka było potrzebne aż 365 metrów materiału, a sam obrzęd zajmował miesiąc[!]
Kolejna propozycja obejmowała wszelakie naczynia greckie. Właścicielem całej kolekcji była rodzina Czartoryskich, która kolekcjonowała takowe gliniane wyroby. Mieliśmy okazję zobaczyć: amforę, rython, oinochoe, kyliks, krater czy kantaros. Nazwy osobie nieobeznanej z tematem niewiele mówią. A wspomniane wcześniej przedmioty to: dzisiejsza waza, kufel czy dzbanek.
Prosto ze starożytnej Grecji przenieśliśmy się do Sudanu i przed wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XII w. Niestety, większość eksponatów w galerii Faras nie dotrwało w najlepszym stanie do naszych czasów. Pochodzą bowiem z katedry, która przez parę set lat była zasypana całkowicie. Poznaliśmy między innymi terminy hodegetria (MB prezentująca dzieciątko Jezus), eleusa (Madonna ze zbawicielem przytuleni twarzą) czy regina (MB jako królowa Niebios). Wszystkie terminy odnoszą się, rzecz jasna, do wspomnianego malowidła.
Ostatnim dziełem które podziwialiśmy był tryptyk jerozolimski z XV w. W galerii sztuki średniowiecznej. Na obrazie jest przedstawione wiele momentów z życia Jezusa. Na przykład rzeź niewiniątek, kuszenie Chrystusa przez szatana czy chrzest syna Marii w rzece Jordan. Na mnie największe wrażenie wywołał rozmach dzieła, choćby ilość złota użyta do namalowania obrazu.
Nasza wycieczka niestety dobiegła końca. Każdemu czas minął niczym mrugnięcie okiem. Wszyscy byli aktywni i zainteresowani, wskazuje na to choćby fakt, iż udało nam się zobaczyć jedynie połowę zaplanowanych dzieł, gdyż lekcja nabrała trochę formy dyskusji. O wszystkie szczegóły było trzeba dopytać, natomiast na pytania Pani przewodnik momentalnie pojawiały się odpowiedzi. W pewnych momentach zajęcia zaczynały przypominać pewnego rodzaju debatę. Na szczęście, nic straconego. Pani Matuszewska już nam obiecała, że w niedalekiej przyszłości dokończymy zwiedzanie : ) Wszyscy rozeszli się w swoją stronę…
Tekst i zdjęcia: Antoni Serafin, 3AB